Jak schudnę, to…
Być może próbowałaś już wszystkich diet cud, odchudzanie stało się twoim nieodłącznym elementem życia. Podejrzewasz, że jesteś uzależniona od ciągłego podjadania, chrupana, przegryzania, sięgania po słodycze? A może jesteś niezadowolona ze swojej sylwetki, masz problem z ustabilizowaniem swojej wagi, brakuje ci energii? Niby wiesz co masz jeść, jak zadbać o siebie a mimo to brakuje tobie motywacji by wprowadzić to w swoje życie?
Jeśli chodź na jedno pytanie odpowiedziałaś twierdząco to ten artykuł jest dla Ciebie..
Łatwo wpaść w pułapkę ciągłego podjadania, zwłaszcza przy zdrowym założeniu, że jedzenie jest naszym sprzymierzeńcem, jest jak paliwo, które dodaje sił naszemu ciału i wyposaża go we wszystkie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania składniki.
Zdarza się jednak, że nasza relacja z jedzeniem staje się zaburzona. Celowo użyłam tu słowa relacja. Z jedzeniem, tak jak i z osobami można mieć relację, która przejawia się w określonym nastawieniu, przekonaniach, sposobach myślenia.
Jedzenie i wszystko co z nim związane bywa źródłem silnych emocji, ponieważ jest nieodłącznie powiązane z postrzeganiem samych siebie, postrzeganiem naszego ciała, w końcu z poczuciem własnej wartości. Zatem jest to relacja dość złożona, bywa trudna.
Niestety, wszechobecny kult szczupłego, wysportowanego ciała, a także presja bycia zawsze „fit” sprawiają, że same zaczynamy dążyć do tego by wyglądać jak pani z bilbordu, wierząc, że ten obraz jest prawdziwy.
Godzimy się wówczas na kolejne dziwaczne, często bardzo restrykcyjne diety.
Na przemian głodzimy się to pochłaniamy duże ilości jedzenia, narażając się tym samym na złe samopoczucie, spadek energii i motywacji, ogromne wyrzuty sumienia. Kolejna dieta, nakazy, zakazy, kontrola, unikanie pokus, nieustanne pilnowanie swojego dietetycznego jadłospisu to droga do obsesyjnego myślenia o jedzeniu. Jeżeli nieustannie zastanawiamy się nad tym, co powinniśmy zjeść, a czego należałoby sobie odmówić, zaczynamy nadmiernie koncentrować się na tym co „zakazane”. Istnieje bowiem zasadnicza różnica pomiędzy świadomym nabywaniu zdrowych nawyków żywieniowych, a obsesją.
Często zapominamy, że zjedzenie kilku tabliczek ulubionej czekolady lub kawałka pizzy w gronie przyjaciół nam nie zaszkodzą.
Z kolei obsesyjne skupianie na jedzeniu, własnym ciele i jego niedoskonałościach – może.
Warto zachować zdrowy rozsądek i pamiętać o prostej, banalnej prawdzie: wszystko jest dla ludzi, byle z umiarem.
Oczywiście zachęcam wszystkich do tego by świadomie karmić swoje ciało, by słuchać swoich potrzeb i rozwijać w sobie zdrowe nawyki żywieniowe. Jeśli jednak raz na jakiś czas najdzie nas nieodparta pokusa zjedzenia czegoś, co nie wpisuje się w kanony zdrowej żywności – zróbmy to z przyjemnością i po prostu przestańmy o tym myśleć.
Każda z nas pragnie żyć szczęśliwie i radośnie. Jednak wiele z nas zapomina, że droga do szczęścia nie wiedzie poprzez idealny wygląd i szczupłą sylwetkę. Wiele kobiet nie zdaje sobie sprawy z tego, że to, jaki mają stosunek do swojego ciała, wpływa na ich życie, funkcjonowanie, zdrowie, relacje z innymi ludźmi, poczucie własnej wartości.
Niezależnie od tego czy chcesz schudnąć, przytyć czy mieć więcej energii, powinnaś zacząć od zmiany myślenia o jedzeniu, od przyjrzenia się sobie, swojemu życiu i jakie emocje, przekonania, nawyki mu towarzyszą.
- Po pierwsze pamiętaj, że jedzenie nie jest twoim wrogiem. Traktuj je jak sprzymierzeńca, który wnosi w twoje życie wiele dobra: jest źródłem przyjemności, daje energię do działania, wyposaża w składniki odżywcze, które pozytywnie wpływają na nasze zdrowie i funkcjonowanie.
- Po drugie, nie traktuj jedzenia jako sposobu na zaspakajanie swoich potrzeb emocjonalnych. Problemy z jedzeniem, nadwaga często mają swoje źródło w emocjach. Ludzie często sięgają po jedzenie, by zaspokoić tzw. głód emocjonalny, zajadają samotność, złość, frustrację, smutek i inne nieprzyjemne emocje, których nie lubią bądź nie potrafią doświadczać.
- Po trzecie, miej świadomość, że schudnięcie nie rozwiąże wszystkich twoich problemów. Często słyszę, jak kobiety uzależniają swoje szczęście, powodzenia w różnych dziedzinach życia od kwestii zgubienia swoich kilogramów.
Mówią: „ Jak schudnę, to zmienię pracę, znajdę sobie męża, pojadę na wymarzone wakacje, zacznę o siebie dbać”…itp.
Tym samym odkładają swoje życie na później. Odkładają na później swoje prawo do bycia szczęśliwą „ tu i teraz”.
Czasami to też jest nic innego jak zrzucanie odpowiedzialności za siebie, swój styl życia na czynniki zewnętrzne. Bo przecież póki nie schudniesz, wciąż masz wymówki by nic nie robić, by nie działać.